Dreman Futsal okiem Trenera!

Pod koniec maja przedstawiciele Dremana zakończyli sezon. Nie tylko najlepszy w historii klubu, ale i w historii futsalu w regionie. W związku z tym porozmawialiśmy z Trenerem Tygrysów, podsumowując to co za nami, ale i pytając o przyszłość. Zapraszamy.

Gdy rozmawialiśmy w grudniu to oceniał pan pierwszą rundę bardzo dobrze.
Jak pan podchodzi do drugiej części?

Jarosław Patałuch: Z punktu widzenia ogólnego celu to też było dobrze, ale już dały się nam we znaki trudy całych rozgrywek i zaczęły nas nękać kontuzje, co też miało wpływ na to, że zanotowaliśmy – jak to niektórzy mówią – wpadki. Aczkolwiek ja bym tak tego nie nazywał, bo akurat porażki z tymi zespołami, choć niżej notowanymi, wynikały z tego, iż te ekipy zaczęły grać lepiej, a my mieliśmy zastój. W związku z czym ta druga runda nie była już tak okazała jak pierwsza i finalnie zabrakło nam tych paru punktów.

W końcowym rozrachunku kończymy jednak na tym samym miejscu, na którym byliśmy na półmetku, więc możemy być naprawdę zadowoleni.

Mówił też Pan wówczas, że miejsce w TOP 5 na koniec będzie cieszyć, ale z drugiej strony trochę chyba szkoda, że nie udało się sięgnąć po ten medal?

Coś jest w tym powiedzeniu o czwartej lokacie jako najgorszej dla sportowca, ale ja bardzo realnie podchodzę do tematu. Piąte miejsce naprawdę byłoby dla mnie sukcesem, a zajęliśmy czwarte, tak że tym bardziej powinniśmy być uradowani.

Oczywiście, że wśród zawodników była duża chęć walki o medale, bo mieli ku temu podstawy. Niemniej nie ma co ukrywać, że jest to dopiero drugi sezon tego zespołu na najwyższym poziomie, a w pierwszym zajęliśmy 10 lokatę, więc jak widać progres jest bardzo duży.

Ktoś kiedyś powiedział, że mistrzostwo zdobywa się grając równo przez cały sezon.
Tak samo jest z medalami. Wychodzi więc na to, że w tym roku chyba jeszcze nie zasłużyliśmy na podium.

Patrząc pod względem zdobytych punktów to zabrakło tak właściwie zwycięstwa w starciu u siebie z Constractem Lubawa. Wygrana dałaby trzecią pozycję na koniec.

Tak nie można generalizować. Tym bardziej, że w tym spotkaniu rywale zagrali świetnie,
a my z kolei nie istnieliśmy. Moim zdaniem to był chyby nasz najgorszy mecz w drugiej rundzie. Ekipa z Lubawy potwierdziła, że jest świetną drużyną, bo w każdym z trzech sezonów pobytu w elicie stawała na podium.

Co do ogólniejszych przyczyn braku medalu w naszym przypadku to zabrakło nam stabilizacji, przyszły kontuzje zawodników, kartki. Choćby w tym pojedynku z Constractem zabrakło Krzysztofa Elsnera. Natomiast w paru innych przypadkach innych zawodników.

Nie ma co ukrywać, że te kluby, które zdobyły medale to zespoły w pełni profesjonalne, trenujące 6-8 razy w tygodniu. Posiadające  znacznie większe budżety i w rywalizacji z nimi niejako z góry byliśmy skazani na porażkę, ale walkę podjęliśmy. Pokazaliśmy, że sport bywa nieprzewidywalny i dosyć długo trzymaliśmy się praktycznie równo z nimi. Można więc powiedzieć, że chyba najbardziej zabrakło doświadczenia. Te zdobyliśmy teraz i należy je przekuć na następne rozgrywki.

W zeszłym sezonie czwartą drużynę od medalu dzieliło 14 punktów, teraz wam zabrakło sześciu. Mocno deptaliście po piętach ścisłej czołówce…

Trzeba też zauważyć, że poziom ligi bardzo się podniósł. Jak się spojrzy na te pozostałe zespoły z górnej połowy tabeli to może i punktowo odstawały, ale jak się przeanalizuje pojedyncze mecze, to tutaj nie było jakiś wielkich faworytów w każdym ze spotkań. Faktycznie zmniejszył się dystans, ale jeszcze trochę brakuje tym pozostałym drużynom do tych najlepszych.

W jakiś sposób tytuł króla strzelców dla Tomasza Luteckiego zrekompensował chłopakom te kampanie? Kogoś jeszcze by pan wyróżnił spośród swoich podopiecznych?

Przyznam, że nie lubię oceniać indywidualnie, tym bardziej, że to jest sport zespołowy. Niemniej Tomek jak najbardziej zasłużył sobie na tę nagrodę. Ciężko pracował i to był jego czas. Co do wszystkich chłopaków to mieliśmy naprawdę wyrównany zespół i to też był klucz do tego, żeby tak długo naciskać na tę „czołową trójkę”. 11 zawodników z pola, dwaj równorzędni bramkarze, wykazująca się młodzież: oni wszyscy byli gotowi do gry, a każdy miał wpływ na wyniki.

Co jest więc do poprawy w kontekście następnego sezonu?

Aspekty czysto techniczne, taktyczne i motoryczne, tym bardziej, że gracze z najlepszych drużyn trenują więcej. Mają więcej czasu na poprawę wydolności, wytrzymałości. Co pokazał nam choćby Piast Gliwice w Opolu gdy do 34 minuty wytrzymywaliśmy to starcie, a potem – z uwagi na braki kadrowe – gra nam się posypała, a pewne błędy zaczęły wynikać po prostu ze zmęczenia. Nie mówię, że byliśmy przygotowani źle, ale na tle tych czołowych zespołów, tym bardziej późniejszego mistrza, okazało się, że jest jeszcze sporo do poprawy.

To wszystko wiąże się z większą intensywnością zajęć i ich jakością, również pod względem pracy motorycznej. I to nie tylko na treningach w klubie, ale zawodnicy indywidualnie też muszą dbać o siebie i mieć świadomość, że sami też mogą sporo poprawić.

W kolejnym sezonie trzeba też poprawić parę rzeczy w defensywie i ofensywie. Porażki często brały się z błędów w obronie, których staraliśmy się unikać i wydaje mi się, że i tak dobrze wypadliśmy pod tym względem, ale mimo tego sporo bramek śniło mi się potem po nocach (śmiech). Wychodził też brak koncentracji. Tak czy inaczej jest jeszcze pole do poprawy.

Transfery – wiadomo, że odchodzą Vini i Fernandes. Ktoś jeszcze? Ktoś przychodzi? Ogólnie będzie jakaś rewolucja czy raczej kosmetyczne zmiany?

Można powiedzieć, że tym razem rotacja będzie znacząca. Poza wymienionymi, odchodzi też Andre Luiz, co już nie jest tajemnicą, a również będzie dużą stratą. Ponadto trzeba jeszcze liczyć dwóch zawodników, ale nie chcę na razie zdradzać o kogo chodzi.

Tak naprawdę jesteśmy w tym wszystkim poniekąd ofiarą własnego sukcesu, bo zaszliśmy wysoko z obecną ekipą, ale już nie mamy takiego budżetu, aby pozwolić sobie na pewne wydatki i te bogatsze kluby mogą z łatwością przebijać nasze oferty, również przy próbie zatrzymania jakiegoś gracza. To jest naturalne i w sporcie często tak to się odbywa, aczkolwiek ubolewamy, że nie możemy spełniać takich warunków finansowych by zwycięski team grał dalej w niezmienionym składzie.

W miejsce odchodzących już mamy zastępstwo, ale jeszcze jedno, czy dwa miejsca są wolne do obsadzenia. Niemniej mam nadzieje, że skompletujemy drużynę, która będzie walczyć na podobnym, a może i lepszym poziomie.

Jakie plany na bliższą i dalszą przyszłość, kiedy wracacie do treningów i jakie macie cele na przyszły sezon?

Wracamy do treningów 25 lipca, a liga rusza 27 sierpnia czyli będziemy mieli blisko pięć tygodni na przygotowania.

Trzeba pamiętać, że ten najbliższy sezon będzie dłuższy i trudniejszy, bo po paru latach przerwy wraca faza PLAY OFF, gdzie awansuje osiem najlepszych ekip fazy zasadniczej. Tym samym naturalnie celem numer 1 jest zakwalifikowanie się do tego etapu. Dobrze byłoby też być rozstawionym w ćwierćfinale, ale to też nie będzie łatwa sprawa. A co dalej, to już zobaczymy, ale myślę, że dobrze przepracowany okres przed startem walki o punkty pozwoli nam później w odpowiednich cyklach podchodzić do kolejnych wyzwań.

Na pewno emocji nam w kolejnym sezonie nie zabraknie a korzystając z okazji, pragnę już teraz zaprosić wszystkich na nasze mecze!

Powiązane artykuły