Dreman Futsal to czyste emocje!

Dosłownie w ostatniej chwili w niedzielny wieczór futsaliści Dremana Opole Komprachcice zapewnili sobie triumf nad MOKS-em Słoneczny Stok Białystok. Gola na wagę trzech punktów zdobyli wszak na sekundę przed końcem. Takie emocje to jednak nie pierwszyzna w wykonaniu naszej ekipy.

Proszę sobie bowiem wyobrazić, iż to trzeci z rzędu mecz z udziałem Tygrysów zakończony różnicą jednego gola. Do tego piąty tego typu w ośmiu ostatnich spotkaniach, a w dodatku w jednym z tych trzech pozostałych mieliśmy remis. Jakby tego było mało w zdecydowanej większości spośród tych gier podopieczni Jarosława Patałucha udanie finiszowali. Happy endu nie było tylko w Gliwicach przy porażce z Piastem 5-6. Można zatem powiedzieć, że dramatyczne końcówki powoli stają się ich specjalnością. Tym bardziej, że faktycznie umieją je rozgrywać i do końca trzymają kibiców stojących jak na szpilkach.

Jedną bramką różnicy pokonywali kolejno AZS Uniwersytet Gdański (4-3), Rekord Bielsko-Biała (3-2), Red Dragons Pniewy (5-4) i teraz MOKS Słoneczny Stok Białystok (2-1). Jakby tego było mało w dwóch z pierwszych wymienionych pojedynków jeszcze w 32 minucie przegrywali po 1-2, a w starciu z ekipą spod Poznania na dwie sekundy przed końcem rywale mogli wyrównać, ale zmarnowali przedłużony rzut karny. Natomiast w boju z Constractem Lubawa to nasi chłopcy uratowali punkt na dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem. Z kolei w Arenie Gliwice na finiszu zdobyli kontaktowego gola na 5-6, a i zdążyliby nawet wyrównać, ale tym razem akurat zabrakło szczęścia.

W tę niedzielę także mieliśmy walkę do ostatnich sekund. Brawa należą się jednak w tym przypadku obu zespołom. Zarówno gościom, za heroiczną postawę w defensywie do samego końca, jak i gospodarzom, za to, że cały czas wierzyli w odwrócenie losów spotkania i parli do zwycięstwa. Tym bardziej, że los długo im nie sprzyjał. Najpierw przecież to rywale objęli prowadzenie, a potem karnego w wykonaniu Viniego zdołał obronić Ulman… choć akurat Brazylijczyk zdołał zrehabilitować się w dosłownie ostatnim momencie. Opłaciło się też wówczas to, że sztab Dremana szukając jednak kompletu punktów postawił wszystko na „jedną kartę”. Wszak przy wyniku remisowym na finiszu gospodarze zaczęli grać z „lotnym bramkarzem” w którego wcielił się nie kto inny jak główny strzelec – Tomasz Lutecki.

Wszystko to o czym tu piszemy dzieje się w czasie, gdy nasza drużyna okopała się mocno na trzeciej pozycji w tabeli i przez wielu widziana jest w gronie tych, które będą walczyć o medale. Również jej przedstawiciele udowadniają, że już teraz potrafią radzić sobie z presją i trudnymi warunkami. To może okazać się ogromną wartością na finiszu sezonu, gdy przy takim ścisku w czołówce jaki mamy obecnie, o podium decydować będą nie tylko pojedyncze mecze, ale i akcje w nich.

Niezależnie od tego gdzie uplasują się na koniec sezonu, zawodnicy Dremana pokazali, że już teraz są mistrzami efektownej i trzymającej w napięciu gry, która podoba się nie tylko ich kibicom, ale i promuje całą STATSCORE Futsal Ekstraklasę.

Tym bardziej, że prezentują się tak niezależnie od okoliczności i miejsca. Przecież zarówno w Stegu Arena Opole jak i w hali OSiR-u Komprachcice wygrali po cztery mecze, z czego po dwa razy w obu lokalizacjach mieliśmy wspomniane wcześniej dramatyczne końcówki. Taka świadomość przyda się, tym bardziej że w najbliższej kolejce (niedziela 28 listopada, godzina 19:00) nasza ekipa zagra w Toruniu, czyli w hali, gdzie jedyny raz w tym sezonie punkty stracił przewodzący w stawce Piast.

Na koniec warto odnotować, iż powoli rosną nam następcy ekstraklasowego zespołu. Dzięki umowie jaką przed sezonem nawiązano z Pomologią Prószków w eliminacjach do mistrzostw Polski U15 wystartowała także młoda drużyna Dremana. W Niemodlinie nasz team pod wodzą znanego wszystkim Vadyma Ivanova, wygrał wszystkie trzy mecze pokonując w nich rywali z województwa śląskiego, odprawiając kolejno Futsal Akademia Pyskowice (9-1), Piast Gliwice (2-1) i Gwiazdę Ruda Śląska (3-1).
Dzięki takim wynikom, pasji do sportu i emocjom jakie dostają kibice możemy być chyba spokojni o przyszłość futsalu na Opolszczyźnie!

 

Powiązane artykuły