Seria meczów z udziałem Dremana Opole Komprachcice, które zakończyły się jednym golem różnicy zwiększyła się do liczby cztery. Tym razem jednak bez happy endu, albowiem nasi futsaliści przegrali w Toruniu 2-3.
Najważniejsze jednak by takie porażki przekuwać później w sukcesy.
Rozgrywany w niedzielę wieczorem pojedynek w „grodzie Kopernika” – tak jak wskazuje na to wynik – był bardzo zacięty. I to od samego początku do samego końca. Gospodarze wyszli co prawda na prowadzenie, ale podopieczni Jarosława Patałucha świetnie odpowiedzieli na przełomie pierwszej i drugiej połowy gdy odzyskali prym nie tylko na parkiecie, ale i na tablicy wyników. Rywale jednak szybko wyrównali, a potem mieliśmy zacięty bój na całego, z którego ostatecznie zwycięsko wyszli miejscowi.
Brawa dla nich, tym bardziej, że znowu pokazali, iż oni również mają potencjał na bycie czołową drużyną w kraju. Znowu… bo jakby nie było w latach 2017-2019 przez trzy sezony z rzędu nie schodzili z podium mistrzostw Polski (jedno srebro i dwa brązowe medale). Niemniej nawet i teraz przegrać w Toruniu to przecież żadna ujma. Wszak to właśnie w tamtejszej hali nie tylko jedyne punkty w obecnej kampanii Statscore Futsal Ekstraklasa stracił jej lider Piast Gliwice, ale i doznał tam jedynej porażki…
Tak czy inaczej głowa do góry. Tygrysom do końca tego roku pozostały dwa mecze. Jeden w najbliższą niedzielę gdy ugoszczą Red Devils Chojnice, a drugi gdy sześć dni później zawitają do Warszawy, by zmierzyć się z tamtejszym AZS-em Wilanów. Obie drużyny są od nich niżej notowane (odpowiednio 13 i 8 miejsce w stawce), a zatem bardzo możliwe jest wywalczenie sześciu punktów i umocnienie się w czołówce tabeli.
Są też jednak i uzasadnione nadzieje na co coś więcej, bo choćby w tych dwóch najbliższych kolejkach dojdzie równolegle do dwóch „meczów na szczycie”, a przy tym w obu uczestniczyć będą przewodzący w zestawieniu elity gliwiczanie. Najpierw zmierzą się w hali drugiego obecnie w tabeli Rekord Bielsko-Biała, a następnie ugoszczą trzeci w stawce Constract Lubawa. Zatem na sto procent ktoś z aktualnego podium punkty potraci i to nie raz, tak więc zniwelowanie strat – przy ewentualnie dogodnych wynikach – jest jak najbardziej możliwe.
Tak czy inaczej nawet w razie niepowodzeń nasi futsaliści rok 2021 na pewno nie zakończą poniżej piątej lokaty… A przecież miejsce w TOP5 to jest plan na ten sezon. I jak na razie team z Opola i Komprachcic wypełnia go wzorowo, a walka o medale miała przyjść w następnej kampanii. Tak by Dreman stanął na podium po sezonie 2022/23. Patrząc na rozwój klubu i składu ta ekipa krok po kroku się ku temu zbliża. Nie bądźmy zatem na razie zachłanni i dajmy chłopakom pracować.
Tymczasem następne wyzwanie czeka ich 5 grudnia gdy o godz. 18 gdy podejmą wspomniane już tu Czerwone Diabły z Chojnic. Do Komprachcic warto wybrać się tym bardziej, że będzie to wówczcas ostatnie spotkanie przedstawicieli Dremana w tym roku u siebie. Nie tylko dlatego jednak. W związku z nietypowym terminarzem i faktem, że teraz siedem meczów z rzędu rozegrają oni na wyjazdach, to następny pojedynek w roli gospodarza czeka ich za prawie cztery miesiące. Do jednej ze swoich dwóch hal w których rozgrywają mecze powrócą bowiem dopiero 26 marca 2022 roku. Wówczas to ugoszczą Constract Lubawa. Tym samym licząc, że pożegnają się z nami godnie, godnie pożegnajmy ich i my!